Blog o macierzyństwie i nie tylko, z lekką dozą humoru ;)

piątek, 24 sierpnia 2012

Pęd do samodzielności, epizod pierwszy - kulinarny

Poprzednia notka była krótka, wręcz telegraficzna, toteż Mama_w_bojówkach spieszy nadrobić blogowe zaległości. Dziś o synkowym pędzie... ku samodzielności ;)
Synek dotarł do kolejnego, jak się zdaje, przełomowego punktu w życiu. Zaczyna coraz dobitniej wyrażać swoją niezależność (co nie przeszkadza mu żądać niemal ciągłej obecności Mamy lub Taty, przynajmniej w zasięgu wzroku), a także coraz więcej chce po prostu robić sam.

Podejmuje próby samodzielnego chodzenia oraz jedzenia ;) O ile pierwsze idą nieźle, nawet jeśli ograniczają się do kilku kroczków po znanym terenie, nim Synek chwyci dłoń któregoś z rodziców lub złapie się znajdującego się w zasięgu mebla czy innego elementu domowo-spacerowego wyposażenia, o tyle drugie dostarczają głównie... rozrywki. No i pracy. Rozrywki głównie Synkowi, a pracy... cóż... głównie Mamie :) 

Spożywający posiłek Synek_w_bojówkach przypomina artystę ni to impresjonistycznego, ni to surrealistycznego, zaabsorbowanego pracą nad dziełem, a nawet kilkoma jednocześnie. Łatwiejsze w obsłudze okazują się póki co ręce, które trafiają do buzi coraz celniej i radzą sobie z coraz bardziej skomplikowanymi potrawami. Łyżka jak dotąd służy synkowi do malowania po stoliku, krzesełku, fartuszku, buzi, ścianach oraz Mamie, a także od kilku dni do karmienia tej ostatniej. Widelec traktowany jest z należną ostrożnością, choć, jak się okazuje, sprawdza się nieźle przy nadziewaniu makaronu i kawałków kurczaka. Ulubionym daniem pozostaje makaron z wszelkiej maści sosami i dodatkami, po nim ryż w różnych kombinacjach oraz płatki śniadaniowe - najlepiej chrupkie i na sucho, choć wersja mleczna również spotkała się z aprobatą - a także ciastka, które łatwo łamać w kawałki i pracowicie jeść ;)

Po posiłku na kuchennym placu boju pozostaje niesamowity wręcz tzw. artystyczny nieład, którego opanowanie nierzadko zajmuje Mamie_w_bojówkach dłuższą chwilę. Patrząc jednak na roześmianą, rumianą buzię Synka, Mama przyznaje, że cały ten bałagan nie ma znaczenia, gdy samodzielne jedzenie daje tyle radości! Większą daje chyba tylko możliwość wypluskania się potem w wannie, często nieuniknionego z punktu widzenia Mamy :)

Czy Wasze smyki mają swoje ulubione przysmaki? Czy jedzenie w ich wykonaniu bywa równie zabawne? ;) Piszcie, Mama_w_bojówkach chętnie poczyta ;)

czwartek, 23 sierpnia 2012

Synek zaskakuje :)

Dziś krótko, acz dobitnie, bowiem szczęką Mama_w_bojówkach podłogę dziś obiła.
Do rzeczy zatem:

Poranna scenka rodzajowa :)

Synek przy stoliczku je/bawi się płatkami śniadaniowymi i ciastkami. Po chwili stuka łyżeczką w stoliczek i woła "mama, mama"... Myślę sobie, że pewnie chce coś innego. Przynoszę jogurcik, synek gramoli się w moją stronę, by go wziąć. Mówię żartobliwie: "to może na stoliczku usiądź?" Patrzę za moment, a synek... siedzi na stoliczku, przodem do mnie, z łyżeczką w łapce i otwartą buzią.

Kurtyna ;)

środa, 1 sierpnia 2012

Ciekawość (poniekąd) zwerbalizowana :)

Synek_w_bojówkach, po bacznych obserwacjach otaczających go dorosłych, stwierdził, że komunikują się oni w interesujący i wart naśladowania sposób. Od zamysłu przechodzi więc do czynu i coraz częściej można z jego ust usłyszeć coś, co już-już-niemal przypomina wypowiedzi Mamy, Taty czy Babci. Zaczęło się niewinnie, od powitania z powracającym z łona matki korporacji Tatą, którego synek dopadł juz w drzwiach wejściowych z gromkim "heeeej Tata!". Potem było już z górki :D 

Gdy odzywa się dzwonek telefonu, a na ekranie widnieje zdjęcie rodziciela, Synek_w_bojówkach z radością informuje Mamę: "Tata, tata dyt", czyli "tata dzwoni, odbierz!" Pewnego razu, gdy Tata udał się do pracy po urlopie, Synek rozglądał się po domu  i pytał "Dzie Tata?", a gdy Mama zapewniła go, że tata zaraz tu będzie (akurat zbliżała się pora powrotu), powtórzył wesoło "Tata tuta" :) 

Ostatnie dni zaś przynoszą pierwsze pytania o otaczający Synka świat. Błąkający się w kuchni owad został skomentowany zdziwionym "Toto lata?" tuż po tym, jak w podobny sposób zdziwiła się głośno Mama_w_bojówkach. Leżące w różnych miejscach pokoju sprzęty elektroniczne Synek brał w łapki i patrząc na Mamę pytał "Toto, to tuta?", śmiejąc się radośnie, gdy uzyskał choćby krótką odpowiedź. 

Dziś rano zagubiła się jego ulubiona brzęcząca zabawka, szukał jej więc cierpliwie, zaglądając w różne miejsca i pytając "Dzie brrr?" ;) Repertuar Synka_w_bojówkach się rozrasta, a Mama mogłaby pisać o nowych słówkach i zwrotach długie epistoły, więc pozwoli sobie w tym momencie skończyć pełną zachwytów wyliczankę ;) Dość powiedzieć, że ona i Tata są z Synka ogromnie dumni ;) 

A czy Wasze pociechy już mówią? Czy mają jakieś słówka lub dźwięki, które Was bawią? Chętnie posłucham!