Synek_w_bojówkach, jak na niemal roczniaka przystało, stawia pierwsze kroczki. Głównie w domowych pieleszach, choć dreptanie w asyście mamy lub babci zdarzyło mu się już także na spacerze.
Podczas jednego z owych spacerów Synek_w_bojówkach napotkał gołębie. Ptactwo gwarnie zleciało się w okolice odwiedzanego przez liczne mamy i maluszki placu zabaw, w nadziei, że dostanie do podziobania trochę chlebka, kukurydzianych chrupek czy innych spacerowych łakoci. Synek_w_bojówkach oniemiał, oczka zrobiły mu się wielkie jak pięciozłotówki, po czym z radosnym okrzykiem zaczął całą siłą małego ciałka wyrywać się z pasów bezpieczeństwa w wózku... Mama_w_bojówkach wymontowała więc syna z pojazdu, wyposażyła w obuwie, po czym chwyciła pod paszki i pomogła przespacerować się w kierunku gołębi. Synek z dumą i nieukrywaną radością Małego Odkrywcy obserwował, głośno komentował, a nawet próbował wdrapać się na płotek, za którym przebywały ptaki. Mama doszła do wniosku, że chyba czas wybrać się do zoo...
Od tamtej pory Synek_w_bojówkach nie przejedzie ani nie przejdzie obojętnie obok żadnego gołębia. Niedawno chciał nawet podzielić się z kilkoma nowym rarytasem - makowym rogalikiem! Podobną sympatią darzy jedynie domowe czworonogi - koty, a jako, że w rodzinie kotolubów sporo, ma wiele okazji obcować z futrzakami. Niestety, z jakiegoś dziwnego powodu, im bardziej chciałby zaprzyjaźnić się z którymś kotem, tym bardziej kot ów ucieka poza zasięg małych łapek... Synek_w_bojówkach nie poddaje się jednak i wytrwale ćwiczy, by już wkrótce dotrzymać kotom tempa w psotach. Mama z kolei już obmyśla plan wycieczek turystyczno-krajoznawczych do królestwa gołębi - na Stare Miasto, z obowiązkowym przysmakiem dla ptaków w kieszeni. Relacja, jak mniema, już wkrótce ;)