Blog o macierzyństwie i nie tylko, z lekką dozą humoru ;)

sobota, 19 lipca 2014

Przesiadka ;)

Po niemalże roku kreatywnych deliberacji, przesiadam się - blog będzie działał dalej pod tym adresem ;) Wytrwałych czytelników serdecznie zapraszam ;)

poniedziałek, 23 września 2013

Odpowiednie nadać rzeczy słowo... (część 1;)

Synek - jak przystało na Małego Odkrywcę - ma coraz więcej do powiedzenia o otaczającym go świecie. Jako, że jego ulubieńcami pozostają aktualnie literki, dzielnie stara się wymówić ich coraz więcej. Mamę i Tatę najpierw dziwiła ilość literek, jaką brzdąc potrafi wskazać i nazwać zaledwie po kilku powtórzeniach (niektóre, przekornie, również po angielsku ;P), a ostatnio zaskoczeni zostali... Hmm... Jak to nazwać? Spostrzegawczością, kreatywnością, wyobraźnią i pamięcią w jednym? Otóż Synek zaczął 'znajdować' literki w najróżniejszych miejscach i z niemałą uciechą - a nawet dumą - głośno demonstrować je rodzicom:

- zbudował z klocków duplo literkę T

- z drewnianych klocków złożył literkę H (a właściwie małe h)

- ekierkę trzymaną wierzchołkiem do góry nazwał A

- tę samą ekierkę obrócił poziomo i nazwał D
- na nieodłącznym znikopisie, uwaga, napisał, bez pomagania! literkę A!
Literki powstawały w ciągu kilku dni, niezależnie od siebie i bez zachęt ze strony Mamy czy Taty.
Nasz mały mądry móżdżek nie przestaje zaskakiwać! ;)

W kolejnym odcinku nieco więcej o naszych literkowych grach i zabawach ;) Tymczasem!

czwartek, 12 września 2013

Wspomnienie Lata

Wygląda na to, że lato się skończyło... Od kilku dni za oknem deszcz i szaruga, w mieszkaniu zimno, chyba że schowamy się pod kołderkę z kubkiem kakao (Synek) lub kawy (Mama)... Obserwujemy przez okno skulonych pod parasolami ludzi, pędzącymi w strugach deszczu do swoich spraw. Z rzadka widać wózki dziecięce, szczelnie opatulone w przeciwdeszczową folię, tak, że ich małych pasażerów właściwie nie widać... Trochę szkoda, że pogoda się zepsuła, jednak lato - trzeba przyznać - zapewniło nam sporo ciepłych dni i wiele atrakcji dla dociekliwego Małego Odkrywcy. Zatem - czas na małe podsumowanie!


Tego lata odkryliśmy kilka ciekawych miejsc, gdzie można się bawić, pozwiedzać, a nawet całkiem dobrze zjeść! Jednym z nich jest bez wątpienia 'Tawerna Nadmorska' niedaleko plaży w Brzeźnie. Ceny zachęcają, smak potraw tym bardziej - Synek poleca zwłaszcza rosołek z makaronem, fileciki z łososia w delikatnej panierce podawane z frytkami, oraz racuchy z jabłkiem ;) Oprócz ciekawego menu Tawerna okazała się mieć dwa potężne atuty dla rodzica: ogromny plac zabaw, wyposażony zarówno w sprzęty dla maluszków, jak i atrakcje dla starszaków, oraz... automaty, z których za złotówkę (lub dwie) można wydobyć na przykład... piłeczkę z kauczuku. Mina Synka na zdjęciu mówi sama za siebie, jaką frajdę sprawiło mu wydobywanie piłeczek (Mama naliczyła ich już z dziesięć, łącznie z tymi zagubionymi ;) ) i późniejsza nimi zabawa. Zdecydowanie polecamy!

Jako zapaleni cykliści nie zniechęciliśmy się nawet w upał, odwiedzając rowerem... plażę w Jelitkowie i pobliski park ;) Tu z kolei polecamy miejsce niemalże idealne dla maluchów, które niezbyt lubią bezkresny Bałtyk Zatoki Gdańskiej - Potok Oliwski, a ściślej jego ujście do morza w sąsiedztwie wejścia nr.67 na plażę. Woda jest tam płytka, ciepła i czysta, można więc bezpiecznie pławić się w niej do woli. W pobliżu jest sporo jadłodajni, rozległy park tuż przy plaży i lodziarnia z kręconymi lodami włoskimi, mniam! ;)


 Na chłodniejsze dni też mieliśmy sprawdzony patent - odwiedzanie okolicznych placów zabaw. Choć w samym Wrzeszczu, gdzie aktualnie mieszkamy, jest ich niewiele, inne dzielnice obfitują ciekawe zabawowe zakątki, chętnie więc wyruszamy by sprawdzić, jakie interesujące sprzęty i łamigłówki w sobie kryją. Po 'wyjeżdżeniu' się na takiej, dajmy na to, karuzeli można poobserwować ją z boku, zrozumieć jak działa, a potem... pokręcić na niej kolegę ;) Zadowolenie gwarantowane ;)

Ciekawe tylko, czy uda nam się równie ciekawie zorganizować jesiennie dni i wieczory, gdy spacery nie będą, niestety, ani tak częste, ani tak długie, jak dotąd... 

Życzcie powodzenia ;)

wtorek, 10 września 2013

Liter(a)ki

Jak każdy mały odkrywca, Synek interesuje się wieloma rzeczami jednocześnie. Ostatnio jednak prym wiodą zdecydowanie litery - wszelkie litery. Wykorzystując każdą chwilę na obcowanie z tymi jakże ciekawymi, z lekka abstrakcyjnymi, a jednak namacalnymi i różniącymi się między sobą, choćby tylko brzuszkiem czy nóżką, przedmiotami, Synek opanował już większość z nich wizualnie, a kilka jest już w stanie 'napisać' paluszkiem w piasku czy kredą na tablicy!

Podczas spacerów koniecznie musi odbyć się "poszukiwanie literek" - rozglądamy się za szyldami, reklamami, plakatami, a także skrzynkami pocztowymi i tymi z przyłączem np. gazowym, a Synek z zapałem pokazuje kolejno namalowane tam litery i odczytuje te, które zna (lub wydaje mu się, że zna). Jadąc samochodem czy będąc w sklepie, restauracji czy w zasadzie każdym innym miejscu, Synek wypatruje liter i głośno obwieszcza, że którąś znalazł ;) Ulubionymi są, jak dotąd z przyczyn nieznanych mamie, litery 'brzuchate' czyli B, P oraz R. Dwie pierwsze wygłoskowywane* są całkiem ładnie, trzecia - jako że do jej opanowania jeszcze troszkę - wskazywana jest Mamie z uśmiechem i zachwytem na twarzy.

Litery bywają rysowane palcem w piasku, pisane kredą na tablicy lub kredką w kajecie, rysowane na znikopisie, lub też 'masowane' przez rodziców na synkowych plecach. Obowiązkowo przy czytaniu książeczek Synek pokazuje znane mu literki, głównie duże, bo pewnie łatwiej je zauważyć. Literki goszczą też często w piosenkach oraz bajkach**, które Synek ogląda na co dzień... Słowem - kąpiel literkowa! 

Ogromną frajdę sprawił Synkowi ostatnio Tata, przywożąc 'z zakupów'... magnetyczne litery! O takie, do przyczepienia na lodówce (jak u nas na przykład) lub magnetycznej tablicy:

Mama nie spodziewała się, że wciągnie to Synka tak bardzo, ma więc cichą nadzieję, że entuzjazm do poznawania i nauki mu szybko nie minie... ;)

__
* jak uczycie liter Wasze dzieci? chodzi mi o naukę ich głośnego czytania. Czy mówicie np., że 'B' to "be" czy "b(y)"? Synek uczony jest tej drugiej wersji, jako że Mama natknęła się ostatnio na informację, jakoby dzieci uczone wersji pierwszej - literowej, a nie głoskowej - miały potem problem z prawidłowym czytaniem wyrazów i np. zamiast "kot" czytały - co po chwili zastanowienia okaże się z ich punktu widzenia logiczne! - "kaote" ;)
__
** właściwie nie tyle bajkach, co piosenkach mających na celu zapoznanie z literami jako takimi lub też całym alfabetem. Synek ogląda i słucha ich w dwu językach, tak by zaznajamiać się już teraz z językiem angielskim ;)


sobota, 17 sierpnia 2013

To nie jest blog parentingowy!

Nie tak dawno temu niejaki Kominek rozpisał się nieco o tym, czym uwierają go blogi parentingowe. Wśród wad tudzież przywar wymienił między innymi to, że blogi te za głównego bohatera przyjmują... dziecko i jego rodzinę. Nie pasowało mu opisywanie zabawnych sytuacji, ważnych kroków rozwoju czy ciekawych podróży malucha. Nie cieszyły go refleksje rodziców dwojga, trojga czy większej liczby pociech, jak to każde z nich jest inne i ubarwia świat rodziców. Nie pochylił się również nad znaczeniem opowieści z czasów ciąży, karmienia piersią, czy związanych z tym różnorodnie przydatnych rad. Kominkowi zabrakło tzw. lifestyle'u

Czym jest, lub czym ma wg niego być, blog parentingowo-lifestyle'owy? Jak dla mnie - jedną wielką recenzją. Tu ciekawy rodzicielski gadżet, ówdzie poradnik, przy innej okazji znów - test produktu konkretnej firmy, za współpracę z którą blogger/bloggerka niechybnie zgarnia niemałe profity. Tylko gdzie, w tym wszystkim, rzeczony parenting, czyli... nasze poczciwe rodzicielstwo? Gdzie miejsce na wzloty i upadki, podróże małe i duże, refleksje i rozważania o chwilach jakże ulotnych, całkiem możliwych do przeżycia bez stosu ułatwiających gadżetów i lektury tysiąca modnych poradników?

U Mamy_w_bojówkach nie znajdziecie recenzji gadżetów, poradników ani stosu rad. Nie natkniecie się na opinie o lekarzach i lekach czy inne rodzicielskie strategie. Ten blog to zapis naszej rodzinnej podróży przez życie, za który nie oczekujemy fanfar czy zapłaty. Ani nawet reklamy. Cieszymy się, gdy zajrzycie, gdy zostawicie miłe słowo. Tylko tyle... Aż tyle ;)

Choć Mama_w_bojówkach czytuje blogi parentingowe, ba - ma nawet wśród nich swoich ulubieńców, nie taki kierunek wybrała dla własnego kawałka blogosfery. Cóż, trudno! ;P