Blog o macierzyństwie i nie tylko, z lekką dozą humoru ;)

środa, 27 czerwca 2012

Leniwy Dinozaur

Nie, nie odwiedziliśmy podczas spaceru Parku Jurajskiego (a szkoda, pewnie byłoby ciekawie...). Leniwym Dinozaurem jest Mama_w_bojówkach skłonna od dziś określać samą siebie.


Dlaczego? 

Otóż Mama_w_bojówkach karmi synka piersią. Karmiła, z niewielkimi przeszkodami, od samego początku, i tak karmi już ponad rok. Synek nie narzeka, wręcz piersiowanie lubi, Mamie też czynność owa odpowiada i skutecznie stroszą jej kolce pytania wszelkich życzliwych zaczynające się od "Jeszcze karmisz, kochana?", przechodzące w "To kiedy go odstawisz od piersi?" a zakończone ulubionym "Czy on już nie jest za duży?"

Mama_w_bojówkach wszem i wobec odpowiada, że to nie ona zamierza Synka odstawić od piersi, to Synek zamierza się odstawić. Mamą kieruje tu jego dobrobyt z pewną domieszką zdrowego mamowego lenistwa - piersiowanie jest w końcu takie wygodne! Mama pozostaje otwarta na Synkowe potrzeby i sygnały. A że należy do niewielkiego procenta mam, które z wyboru (bo o mamach karmić z różnych przyczyn nie mogących tu nie mówimy) karmią piersią ponad "przepisowe" 6 miesięcy, ba, ponad 12!, zasilając niniejszym szacowne grono karmieniowych dinozaurów, to inna sprawa ;). Mama bywa dla Synka_w_bojówkach tyloma różnymi stworami, że może pobyć i dinozaurem! ;)

Czym jeszcze objawia się dinozaurowe lenistwo? Otóż niechęcią do kieratu, khem, etatu. Mamie_w_bojówkach całkiem dobrze z jej małą firmą, która działa gdy Mamę "najdzie" czas i ochota, by coś zorganizować. Samej sobie sterem, żaglem i okrętem, jak to mówią ;) Póki co Mamy okręt zawinął do spokojnej (w większości ;P) przystani pt. macierzyństwo, i nigdzie mu się stąd nie spieszy... Fakt, czasy są takie, że niektóre znajome mamy wracają do pracy bardzo wcześnie, bo innego wyboru nie mają. Mama_w_bojówkach cieszy się, że wybór ma ;). 

czwartek, 21 czerwca 2012

Rybka lubi pływać ;)

Ryby i rybki towarzyszą Synkowi_w_bojówkach niemal od początku. Zdobią jego ulubiony bujaczek od Fisher-Price'a, pojawiają się w książeczkach, wśród kąpielowych zabawek, a także sennie lawirują w oczku wodnym w ogródku zaprzyjaźnionej panny... Nic więc dziwnego, że Synek bardzo je lubi. Ostatnio podczas spacerowo-plażowej wizyty w pewnej nadmorskiej knajpce był do tego stopnia zafascynowany zamontowanym tam obszernym akwarium, że nie dało się go namowić choćby na krótki spacerek na zewnątrz z którymś z rodziców, podczas gdy drugi oczekiwał na zamówione jedzenie. Synek przysiadł dumnie na sąsiadującej z akwarium pirackiej skrzyni i obserwował rozliczne gatunki większych, mniejszych i całkiem małych ryb zasiedlających szklane lokum. Ryby zdawały się myśleć, że pewnie Synek je zaraz nakarmi, bo tłoczyły się przy szybie i co rusz wyściubiały pyszczki ponad poziom wody, charakterystycznie je otwierając. Synek jednak wolał stukać otwartą łapką w szybę, co na szczęście (dla rybek) ukróciła dość szybko Mama, w zamian opowiadając Synkowi na uszko kilka ciekawych związanych z rybkami historyjek. Rybki dołączyły oficjalnie do trójcy ulubionych przez Synka stworzeń, zaraz po gołębiach i kotach, które to już na łamach maminego bloga gościły ;)

Mama_w_bojówkach powinna nadmienić, że Synek, choć zodiakalnie jest byczkiem, sam ma w sobie coś w rybki... Wprost uwielbia pluskać się i chlapać. Kąpiele są dla niego niezwykłą przyjemnością, przerywaną zwykle zbyt szybko, gdy Mama lub Tata uznają, że woda niepokojąco stygnie, i wyciągną go na miękki frottowy ręcznik. Pluska się też chętnie w zaimprowizowanym na balkonie na okoliczność początku lata baseniku z kolorowymi piłkami i innymi ciekawiekształtnymi zabawkami. Na plaży raczkuje lub drepcze w kierunku wody niemal natychmiast, gdy tylko ma ku temu sposobność, tylko patrzeć jak trzeba będzie zainwestować w narękawki albo kółko dmuchane i wybrać się na kąpielisko ;) Najnowszym odkryciem Synka i źródłem dzikiej radości są, uwaga, fontanny! Strzelające w górę gejzery wody, krople spadające na rączki i buzię, a także, co ostatnio zaobserwował na przykładzie gromadki bawiących się w upale dzieci, możliwość pluskania! I gonitwy za odpływającą piłką! Coś wspaniałego! Mama_w_bojówkach obiecuje, że zamieści pluskaniową fotorelację już wkrótce, bo Synkowej radości nie da się opisać, to po prostu trzeba zobaczyć!

niedziela, 10 czerwca 2012

Gastrofaza... inaczej

Synek_w_bojówkach doświadcza ostatnio czegoś, co pewna znajomka zwykła określać mianem "gastrofazy", czyli chętki bądź braku chętki na dany artykuł spożywczy. Na nieszczęście Mamy, aktualnie owa gastrofaza jest raczej antyfazą... wobec obiadków. Mięsku, warzywkom i makaronom mówimy stanowcze, głośne i mocno fochowe NIE!, tupiąc nóżką w krzesełku (Synek zwykł jadać na stojąco odkąd opanował sztukę wydostania się z trzypunktowych pasów bezpieczeństwa) i obracając główkę na wszystkie strony, by tylko nie zakradła się w pobliże pyszczka łyżeczka z daniem. 

Co innego, gdy Mama poda posiłek "na słodko". Tak, również na obiad. Kaszka z owocami? Chętnie! Zupka na sinlacku? Nie pogardzę! Chlebek z twarożkiem, albo jogurt, czy budyń? O każdej porze! Mama_w_bojówkach ubolewa, bowiem choć ilość jedzonka jaką pochłania Synek okazuje się zdrowa, z jakością już nieco gorzej - bo chyba każdy powinien wcinać warzywka? Bo przecież nie można tak tylko na słodko? Prawda? Czy inne maluchy też tak miewają? 

Mamie_w_bojówkach wydaje się, że pierwsze urodziny stanowią jakiś moment dziejowy dla Synka, po którym zaczyna się coś w rodzaju rewolucji niezależności i okazywania własnego zdania, również w kwestii jedzenia, coraz dobitniej. Teraz Synek grzecznie śpi, a Mama duma. Chętnie przyjmie pomysły i rady, jak znów zachęcić Synka do spożywania zielonego i mięsnego. Za sukces dzisiejszego dnia uznaje wraz z Tatą_w_bojówkach podanie synkowi potrawki z cielęcinką na bazie marchewki i dyni. Czyli słodkich warzywek. A sosik odrobinę podrasowała cukrem. Synek spałaszował, zagryzł biszkoptem, obejrzał z Dziadkiem mecz (ale to już inna historia ;P)...