Blog o macierzyństwie i nie tylko, z lekką dozą humoru ;)

sobota, 28 lipca 2012

Z fizyką za pan brat

Mama_w_bojówkach, jako umysł typowo nieścisły, mocna z fizyki nigdy nie była. Co innego Tata, który zdaje się przekazał swój entuzjazm i ciekawość wobec zjawisk fizycznych latorośli. Synek mógłby godzinami, dosłownie, obserwować coś tak prozaicznego jak parę wydobywającą się z pełnego wrzątku czajnika, czy mleko mieszane z kawą, tworzące na niej przez chwilę ciekawe wzorki. Krople deszczu spadające na skórę, podmuch ciepłego powietrza unoszący papierowy samolot - te i inne zjawiska przykuwają niezmiennie uwagę Synka_w_bojówkach.

 Z niemniejszym skupieniem podejmuje Synek swoje pierwsze próby eksperymentowania z fizyką - rzuca z wysokości (np. krzesełka do karmienia) rozmaite przedmioty, patrząc gdzie i jak spadają oraz nasłuchując brzęku, stuku czy innego plaśnięcia o podłogę. Ściska w dłoniach folię, papier, niekiedy też zawartość swojej miseczki czy talerza, patrząc jak wydobywa się spomiędzy paluszków. Z zapałem wciska wszelkie pstryczki, włączając lub wyłączając światła w domu. Bada elastyczność kabla domofonu, zrzucając z widełek słuchawkę i obserwując jak podskakuje, obijając się lekko o ścianę. Na zmianę w jedną i drugą stronę obraca rączkami koła swojego wózka, szukając bezpiecznych (o dziwo) sposobów na ich zatrzymanie i zmianę kierunku. Nowonabytą wiedzę usiłował ostatnio zastosować na kole stojącego przed domem auta wujostwa, niestety, bez skutku ;>

No i oczywiście, eksperymenty z wodą, o których nie sposób zapomnieć. Synek chlapie radośnie podczas kąpieli, to prawą, to lewą rączką, ostatnio również sięga po różne znajdujące się na pobliskich półkach przedmioty i zanurza je, a następnie puszcza i obserwuje, jak wyskakują / wypływają na powierzchnię. Jest przy tym niezwykle cierpliwy i niezmordowany w próbach. Mama_w_bojówkach podziwia i ma cichą nadzieję, że entuzjazm ten Synkowi nie minie - będzie mu łatwiej w szkole...

No ale, do szkoły jeszcze szmat czasu, a póki co mamy wakacje i iście tropikalne lato - stąd m.in. dość krótki wpis, bo komputer (i mózg Mamy_w_bojówkach) niezbyt lubi upały ;)

piątek, 20 lipca 2012

Biblioteczka Syneczka, czyli słów kilka o czytaniu

Czytać, jak wiadomo, należy już najmłodszym. Najlepiej codziennie. Najlepiej minimum 20 minut dziennie. Ciekawi mnie, ilu rodziców trzyma się tej zasady? A może Wasze pociechy czytają już samodzielnie?

Synek_w_bojówkach ma zadatki na mola książkowego, po mamusi :) Książeczki towarzyszą mu rano i wieczorem, a w deszczowe dni, których niestety ostatnio nader wiele, bywa ich jeszcze więcej... Synkowa biblioteczka obejmuje serię "Obrazki dla maluchów" z grubymi, łatwymi w przekładaniu kartami, a także, od niedawna "Klasykę Polską" i "Klasykę Światową" z popularnymi i znanymi nam rodzicom tytułami bajek, baśni i opowiastek. Znajdują się w niej również książeczki typu pop-up, w których odchylane klapki kryją tajemnicze obrazki, a nawet kilka egzemplarzy dziecięcej literatury, którymi można delektować się... w kąpieli! ;)

Jako, że Synek ma już ponad rok, Mama_w_bojówkach, za namową koleżanki, zaczyna rozważać naukę czytania. Konkretnie chciałaby uczyć Synka czytania całowyrazowego, lub, jak wolicie, globalnego, metodą Glenna Domana (i Colina Rose, o ile pamięć Mamy_w_bojówkach nie zawodzi). Chętnie zatem pozna Wasze doświadczenia i wrażenia z tej lub podobnych metod wczesnej nauki czytania. Ilu z Was pracuje lub pracowało tak z Waszymi maluchami? Czy uważacie, że warto w ten sposób ułatwić dzieciom późniejsze obcowanie z książkami?

środa, 11 lipca 2012

O radosnym pluskaniu raz jeszcze ;)

Lato w pełni, upał taki, że nic, tylko wskoczyć do wody! Mama_w_bojówkach jest zdecydowanie stworzeniem niezwykle ciepłolubnym i zimnej bałtyckiej wody nie lubi, no chyba, że przez kilka dni pod rząd, zarówno przed, jak i po zmroku, będzie cieplutko i woda ta osiągnie satysfakcjonującą ją temperaturę. 

Tata_w_bojówkach to inna historia, chętnie pluskałby się i codziennie, gdyby nie powtarzające się w nadmorskich rejonach (niestety nader często) wizyty sinic i innych algo-glono-wodorostów. Pfuj. 

Synek, podobnie jak Tata, pała wielką miłością do wszelakich akwenów. Nie ma znaczenia, czy to kałuża po deszczu, woda wychlapana z kubeczka, wiaderka czy ta, w której się akurat kąpie. Nie umknie mu żadna fontanna, oczko wodne, stawik ani zatoczka i jeśli tylko da radę, zasuwa co sił w nóżkach i młóci rączkami wodę, rozbryzgując ją radośnie na wszystkie strony. Okolice jednej z ulubionych, leżących na trasie spacerowej fontann stają się często niemalże polem bitwy, gdyż Synka trzeba mocno trzymać i wyperswadowywać mu danie nurka do zimnej (!) i brudnawej (!!) a do tego jak na jego wzrost głębokiej (!!!) choć tak przecież zachęcającej, w upalny dzień, wody. 

Nawet niedawna burza nie zdołała zniechęcić Synka do wodnych igraszek - gdy na kuchennej podłodze wskutek nieszczelności drzwi balkonowych pojawiło się sporej wielkości bajorko, Synek podraczkował do niego, sprawdził łapką, co i jak, a potem z gracją usiadł w samym środku i obiema łapkami jął radośnie chlapać przy akompaniamencie śmiechu i pokrzykiwania.

Czy myślicie, że pora już zainwestować w narękawki i okularki pływackie? Pieluszki do pływania Mama_w_bojowkach już zakupiła ;)