Blog o macierzyństwie i nie tylko, z lekką dozą humoru ;)

czwartek, 29 marca 2012

Rzecz o kotach i gołębiach

Synek_w_bojówkach, jak na niemal roczniaka przystało, stawia pierwsze kroczki. Głównie w domowych pieleszach, choć dreptanie w asyście mamy lub babci zdarzyło mu się już także na spacerze. 

Podczas jednego z owych spacerów Synek_w_bojówkach napotkał gołębie. Ptactwo gwarnie zleciało się w okolice odwiedzanego przez liczne mamy i maluszki placu zabaw, w nadziei, że dostanie do podziobania trochę chlebka, kukurydzianych chrupek czy innych spacerowych łakoci. Synek_w_bojówkach oniemiał, oczka zrobiły mu się wielkie jak pięciozłotówki, po czym z radosnym okrzykiem zaczął całą siłą małego ciałka wyrywać się z pasów bezpieczeństwa w wózku... Mama_w_bojówkach wymontowała więc syna z pojazdu, wyposażyła w obuwie, po czym chwyciła pod paszki i pomogła przespacerować się w kierunku gołębi. Synek z dumą i nieukrywaną radością Małego Odkrywcy obserwował, głośno komentował, a nawet próbował wdrapać się na płotek, za którym przebywały ptaki. Mama doszła do wniosku, że chyba czas wybrać się do zoo... 

Od tamtej pory Synek_w_bojówkach nie przejedzie ani nie przejdzie obojętnie obok żadnego gołębia. Niedawno chciał nawet podzielić się z kilkoma nowym rarytasem - makowym rogalikiem! Podobną sympatią darzy jedynie domowe czworonogi - koty, a jako, że w rodzinie kotolubów sporo, ma wiele okazji obcować z futrzakami. Niestety, z jakiegoś dziwnego powodu, im bardziej chciałby zaprzyjaźnić się z którymś kotem, tym bardziej kot ów ucieka poza zasięg małych łapek... Synek_w_bojówkach nie poddaje się jednak i wytrwale ćwiczy, by już wkrótce dotrzymać kotom tempa w psotach. Mama z kolei już obmyśla plan wycieczek turystyczno-krajoznawczych do królestwa gołębi - na Stare Miasto, z obowiązkowym przysmakiem dla ptaków w kieszeni. Relacja, jak mniema, już wkrótce ;)

6 komentarzy:

  1. ojjjj nabrałam ochoty na wyjazd do zoo :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy się kiedyś umówić i odwiedzić z maluchami zoo w Oliwie ;)

      Usuń
  2. Hahahah:) Już widzę desperację i traumę w kocich oczętach:) Pewnie wieją na krótkich łapkach jak tylko słyszą tupot małych nóg i radosny piska na widok kotećka:)

    Oj nasze koty jeszcze nie wiedzą co je czeka....:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz w tym że nasze też nie :D Słyszą chichot i pokrzykiwanie, a to dopiero początek... Etapu tupotu małych nóg zwykle w tym samym pomieszczeniu nie doczekują :D

      Usuń
  3. miska mi sie uśmiechnęła od ucha do ucha, zycze dalszych sukcesow w dreptaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe...Nasz Synus tez za kotami sie rozglada :) Nauczyl sie miauczec nawet na ich widok..niestety kocury faktu tego nie doceniaja i tak jak i u Was- uciekaja...
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń