Blog o macierzyństwie i nie tylko, z lekką dozą humoru ;)

niedziela, 20 stycznia 2013

Jedna zmiana na raz...

Jedną zmianę na raz - tak zalecają niemalże wszyscy - psychologowie, pedagodzy, sami rodzice. Chodzi o to, by dziecka nie stresować zbyt wielką ilością nowych doznań, wymagań i wydarzeń. Ten rok, nawet jeśli przyjmiemy zasadę Jednej Zmiany na Raz, jak to z resztą po trochu już wdrażamy, ale o tym za moment, będzie rokiem dużych zmian dla Rodzinki_w_bojówkach, a w szczególności Synka.

Zacznijmy od zmiany, którą już po troszku wprowadzamy - zmiany rytmu dziennego i wieczornego snu. A ściślej - zmiany w kierunku wcześniejszego zarówno wstawania, jak i kładzenia się na noc. Rozleniwieni bożonarodzeniowo-noworocznym urlopem rodzice jakoś wracają do rytmu zwykłych, pracowo-sprawunkowych dni, ratując się w razie potrzeby kawą o poranku lub z tak zwanego rozsądku kładąc się spać przed północą. Synka do zmian rytmu przekonać nieco trudniej. Wstawał w okolicach 9:00, 10:00 rano przez ponad tydzień, kładł się na dzienną drzemkę po obiedzie, więc około 17:00, czasem 18:00 i spał wtedy nieraz nawet i 2 godziny, więc do tej północy potrafił niekiedy urzędować potem wraz z rodzicami. O ile wieczorny rytuał kąpieli, mycia ząbków (Synek uwielbia, ale to materiał na osobny wpis), przebrania w piżamkę, a od niedawna po-kąpielowej bajki, mamy opanowany: wraz ze zgaszeniem świateł po bajce, ułożeniem się w łóżku i uchyleniem okna celem przewietrzenia pokoju nastaje błoga cisza i relaks pod kołderką, a Synek odpływa w objęcia morfeusza dość szybko, niekiedy z pomocą maminej piersi. Rano natomiast trzeba się trochę nagimnastykować, by obudzić go wcześniej, niż o 10:00... No, przy dobrych wiatrach, o 9:00 ;) Ciekawa jestem, jakie pomysły mają inni rodzice, bo mnie przychodzi do głowy stopniowe, codzienne kładzenie Synka spać o te pół godzinki - godzinkę wcześniej, i podobnie, odpowiednio wcześniejsze budzenie - muzyczką z ulubionego ostatnio Radia Bajka, zapachem śniadania, czy choćby zmianą pieluszki i piżamki na dzienny strój, co skutkuje niemal zawsze. Trzymajcie kciuki, a porady podrzucajcie w komentarzach.

Duża zmiana w życiu Synka szykuje się, o ile nie zawiedzie ekipa budowlana, pod koniec jesieni, ewentualnie zimą tego roku - przeprowadzka, wreszcie, na swoje. Czyli nowy dom, nie tylko odwiedzany. Nowy pokój do spania i zabawy, nowe miejsce, nowe kolory, zapachy i lokalizacje do poznania, zwiedzenia i skatalogowania w małej mądrej główce, by wiedzieć co, gdzie, po co i jak się mieści ;) Nieznajome, choć tylko przez chwilę, ciekawe, a zarazem niepokojące, bo... inne. Jestem bardzo ciekawa jak zniesie przeprowadzkę niemal dwu-i-pół-letni brzdąc... Czy ktoś z Was przeprowadzał się z maluszkiem? Czy było trudno? Chętnie posłucham dodających otuchy historii ;)

Cóż jeszcze mamy na liście zmian? Spójrzmy - nauka korzystania z nocniczka oraz - w perspektywie - odstawienie od piersi. Kolejne rewolucje, na pierwszą z których synek jest już, powiedzmy, gotowy: zaczyna pokazywać, gestem i ruchem, choć jeszcze nie słowami, że właśnie chce mu się siusiu lub też kupkę. Tak, dobrze czytacie - że właśnie zaczyna robić ;) Pozostaje zatem nauczenie go, że wypadałoby sygnalizować nieco wcześniej potrzebę nocnikową - ot choćby po to, by na ów nocnik zdążyć siąść. Ale, to już chyba "na nowym", no, chyba że Synek wyraźnie będzie gotowy wcześniej... Byle nie przytłoczyć go ilością zmian w, jak to mówi Babcia, "jego malutkim żyćku."

To będzie ciekawy rok...

5 komentarzy:

  1. Co do rytmu, to Klara i Julia pokazują, że chcą spać, i wtedy idą spać, to czasem jest później a czasem wcześniej. Mieliśmy przprowadzkę (a dokładniej nawet dwie) z jednym dzieckiem a potem dwojgiem. Klara była w podobnym wieku jak się przeprowadiliśmy... przeżyla lepiej niż mi się wydawało! A nawet ułożyłam jej bajkę! O tu:http://www.europeanmama.eu/2012/02/bajeczka-o-nowym-domu.html. O zmianach zawsze dobrze opowiedać bajki! To samo z małą Julią jak się przeprowadziliśmy do nowego domu. Nawet nie zauważyły...Co do odstawienia, obie odstawiły się same. Jak starałam się odstawić Klarę na siłę, był bunt i nieszczęście. Jak sama zachciała zeszłam z karmienia 6-7 razy dziennie do 1-2 w nocy w 3 dni, a w następne 2- zupełnie bez! Julia odstawiła się sama zupełnie (rano jak chciałam ją przystawić odmówiła), w nocy karmiłam przez kolejne parę dni a potem już wcale. Co do nocnikowania jest różnie. Klara szybko pojęła, że robi w pieluszkę, ale od tego czasu do pożegnania z pieluszka minęło duuuużo czasu...I znowu- nic na siłę- poczekałam aż miała nieomal 3 lata, za co zostałam nagrodzona brakiem potrzeby nocniczka- od razu szła do toalety- o ile wygodniej bo myć nie trzeba! Ale są też dzieci które kumają to znacznie szybciej i wtedy nocniczek się przydaje. To są moje doświadczenia, ale dzieci są tak różne, że trudno mi powiedzieć," co robić".

    OdpowiedzUsuń
  2. No ale jak to, myć nie trzeba? Chyba, że mówimy o niemyciu nocniczka... Bo nie umyć pupci, zwłaszcza po numerze 2, to ja sobie nie wyobrażam, u siebie - dorosłej, a co dopiero u malucha...

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie, pupę oczywiście trzeba umyć, ale nocnika nie.

    OdpowiedzUsuń